Forum addison rose Strona Główna addison rose
addison rose
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

time

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum addison rose Strona Główna -> Forum testowe
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4




Dołączył: 06 Mar 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 13:11, 26 Mar 2018    Temat postu: time

o bielilo sie od sniegu, ktory gruba warstwa zascielal pomocne zbocza i ich parowy, gdzie nie siegaja ani niosace odwilz wiatry, ani nisko stojace blade slonce lata.Sorhamma jest nie tylko najlepszym kotwicowiskiem Wyspy Niedzwiedziej, ale i jedynym, jakie w ogole wchodzi w rachube. Przy wietrze zachodnim daje chroniacym sie w niej statkom idealna oslone; przy polnocnym tylko niewiele gorsza. Jesli wiatr wieje od wschodu, takze dosc przyzwoicie przed nim zabezpiecza, choc w takim wypadku wiele zalezy od jego sily i kierunku: decydujacym czynnikiem jest tu owa luka miedzy Kapp Heer i Makehl. Ale nawet, jesli wiatr wieje dokladnie z tej strony, to w najgorszym razie mozna podniesc kotwice i ukryc sie po zawietrznej wyspy Makehl. Tylko przy podmuchach z poludnia statek jest calkowicie narazony na wszystko, co Morzu Barentsa przyjdzie ochota przeciwko niemu rzucic.

I dlatego wlasnie atmosfera przy rozladunku "Rozy Poranka" przestala byc po prostu goraczkowa, a coraz bardziej zaczynala przywodzic na mysl panike. Juz w trakcie naszego podejscia do Sorhammy wiatr, ktory przez ostatnie trzydziesci szesc godzin zmienial powoli kierunek, przyspieszyl nagle swoj obrot wokol rozy kompasowej i to tak bardzo, ze nim rzucilismy cumy, wial juz dokladnie ze wschodu. Teraz skrecil kilka dalszych stopni na poludnie, przybral na sile i zaczynal dawac sie we znaki "Rozy Poranka". Wystarczylo, zeby zwiekszyl szybkosc chocby o kilka wezlow lub skrecil jeszcze kilka stopni, a pozycja trawlera stalaby sie nie do utrzymania.

"Roza Poranka" stojaca na kotwicy znioslaby bez problemow grozacy jej cios, cala rzecz polegala jednak na tym, ze wlasnie nie stalismy na kotwicy. Przycumowalismy do rozsypujacego sie molo z wapiennych blokow - ani zelazo, ani drewno nie ostaloby sie dlugo w tych lodowatych i burzliwych wodach - zbudowanego na przelomie stulecia przez Lernera i Deutsche Seefischerei-Verein, a udoskonalonego - jesli mozna tu uzyc tego okreslenia - przez ekspedycje Miedzynarodowego Roku Geofizycznego, ktora spedzila tu lato. Molo, ktore w kazdym innym punkcie polnocnej polkuli zostaloby z miejsca zamkniete i szczelnie ogrodzone, zeby ktos przypadkiem na nie nie wszedl, mialo pierwotnie ksztalt litery "T", ale po lewym ramieniu tego "T" nie bylo teraz nawet sladu, a jego czesc glowna, ta laczaca sie z brzegiem, zostala od strony poludniowej powaznie nadgryziona przez morze. Pod wplywem ciagnacych z poludniowego wschodu fal, napierajacych z coraz wieksza sila na jej prawa burte, "Roza Poranka" zaczela coraz mocniej uderzac w te niebezpiecznie zmurszala konstrukcje, a zamortyzowany wstrzas, towarzyszacy kazdemu z ciezkich i nastepujacych coraz czesciej po sobie zderzen trawlera z molem, zbijal z nog i zmuszal wszystkich pracujacych na pokladzie do kurczowego przytrzymywania sie wszystkiego, czego sie dalo. Trudno bylo powiedziec, w jaki sposob moglo sie to odbic na "Rozy Poranka", bo poza kilkoma rysami i wgnieceniami na burcie nie dostrzeglem zadnych innych uszkodzen, ale wytrzymalosc trawlerow jest wrecz legendarna i wydawalo sie raczej nieprawdopodobne, zeby miala doznac jakiegos powazniejszego uszczerbku. Doznawalo natomiast tego uszczerbku samo molo, i to w zastraszajacym tempie. Do wody osuwaly sie coraz wieksze bryly kamienia, a poniewaz to wlasnie na molo znajdowaly sie niemal cale nasze zapasy paliwa, zywnosci i sprzet, jego nieuchronne, jak sie zdawalo, runiecie do morza nie bylo chwila, na ktora ktokolwiek czekalby z zalozonymi rekami.

Kiedy tuz przed poludniem przybilismy do molo, wyladunek ruszyl pelna para i postepowal nad wyraz sprawnie, z wyjatkiem chwili, gdy nadeszla kolej na warczace kundle panny Haynes. Jeszcze przed rzuceniem cumy spuszczono na wode szesnastostopowa lodz robocza, a po niecalych trzech minutach troche mniejsza, czternastostopowa szalupe motorowa: obie mialy pozostac z nami. Dziesiec minut pozniej specjalnie wzmocniony zuraw dziobowy wyniosl za burte makiete centralnej czesci lodzi podwodnej, dosc dziwacznego ksztaltu - scieta poziomo od dolu, tak by miala plaskie dno - i delikatnieja opuscil. Unosila sie w wodzie idealnie stabilnie, bez watpienia dzieki czterem tonom zeliwnego balastu. Klopoty zaczely sie dopiero w chwili, kiedy za burte wywieszono makiete wiezyczki, ktora nalezalo przymocowac srubami do czesci centralnej.

Wiezyczka po prostu za nic w swiecie nie chciala wejsc na swoje miejsce. Goin, Heissman i Stryker, jedyni trzej naoczni swiadkowie fabrycznych testow, twierdzili, ze nie bylo z tym najmniejszych problemow - teraz jednak byly, i to niemale. Wiezyczke zaprojektowano tak, by jej podstawa o przekroju elipsy nasuwala sie dokladnie na pionowy kolnierz wysokosci czterech cali znajdujacy sie posrodku centralnej czesci lodzi. Tyle tylko, ze teraz za zadne skarby nie chciala sie nasunac. Jak sie okazalo, jedna z lagodnych krzywizn u podstawy wiezyczki wgiela sie do srodka na przynajmniej cwierc cala, bez watpienia w wyniku ciegow, jakie sprawilo nam morze w drodze z Wiek. Ktoras z lin mocujacych musiala sie nieznacznie poluzowac, co dalo ladunkowi mikroskopijna swobode ruchow w pionie i w zupelnosci wystarczylo do powstania tego niewielkiego odksztalcenia.

Rozwiazanie nasuwalo sie samo - po prostu wyklepac zawadzajaca wkleslosc; kazdemu srednio wykwalifikowanemu blacharzowi w stoczni zajeloby to pewnie nie wiecej niz kilka minut, ale my nie dysponowalismy ani odpowiednimi narzedziami, ani fachowcami i minuty zaczely nam sie przeciagac w godziny. Dziesiatki razy dziobowy dzwig ustawial oporna wiezyczke na kolnierzu; dziesiatki [link widoczny dla zalogowanych]
razy trzeba bylo z powrotem ja podnosic i pracowicie wyklepywac. Kilkakrotnie udalo nam sie dopasowac ja idealnie w miejscu, w ktorym do tej pory sie blokowala, lecz natychmiast stwierdzalismy, ze wgiecie tajemniczo i zlosliwie przemiescilo sie kilka cali dalej. Co wiecej, mimo iz makieta lodzi znajdowala sie pod oslona zarowno samego statku, jak i molo, pierwsze niewielkie fale zaczynaly sie juz przekradac wokol dziobu "Rozy Poranka", w zaden sposob nie ulatwiajac nam sprawy. Wprawialy makiete w kolysanie, z poczatku nieznaczne, lecz tak szybko przybierajace na sile, ze w koncu powodzenie calego przedsiewziecia zaczelo w rownej mierze zalezec od sily perswazji mlotow, co od zwyklego szczescia w trafieniu wiezyczka na kolnierz otworu.

Kapitan Imrie nie odchodzil od zmyslow ze zdenerwowania z tej prostej przyczyny, iz odchodzenie od zmyslow z jakiegokolwiek powodu nie lezalo w jego naturze, ale o miotajacym nim niepokoju wystarczajaco dobitnie swiadczyl fakt, ze nie tylko opuscil lunch, ale od momentu wplyniecia do Sorhammy nie pokrzepil sie niczym solidniejszym niz mocna kawa. Glownym przedmiotem jego troski, poza stanem "Rozy poranka" - stan pasazerow najwyrazniej nic go nie obchodzil - byla reszta pak na pokladzie dziobowym, bo, jak to niepotrzebnie i dosc niesympatycznie przypomnial mu Otto, kontrakt przewidywal, ze przed odplynieciem do Hammerfest musi wysadzic na lad wszystkich pasazerow i wyladowac caly bagaz ekipy. Problem, ktory przysparzal kapitanowi tylu zgryzot, polegal oczywiscie na tym, ze przedni poklad nie zostal i nie mogl zostac rozladowany, poki dziobowy dzwig zajety byl wylacznie i bez reszty utrzymywaniem wiezyczki w zawieszeniu nad makieta lodzi. A wiatr przybieral na sile i zaczynalo sie sciemniac.

Jedynym plusem zaabsorbowania kapitana Imrie bylo to, ze pozostawialo mu ono niewiele czasu na martwienie sie zniknieciem Hallidaya, a precyzyjniej - na proby podjecia jakichkolwiek konstruktywnych dzialan w tej materii. O tym bowiem, ze w dalszym ciagu nie dawalo mu to spokoju, wiedzialem chocby stad, ze znalazl czas, by pofatygowac sie do mnie i oswiadczyc, ze pierwsza rzecza, jaka zrobi po przybyciu do Hammerfest, bedzie skontaktowanie sie ze strozami prawa. Moglem mu na to udzielic dwoch odpowiedzi, ale tego nie uczynilem: ze zupelnie nie pojmuje, czemu by to mialo sluzyc - mysle, ze po prostu czul gwaltowna potrzebe zrobienia czegos, wszystko jedno czego, byle tylko cos zrobic - a przede wszystkim, ze nie ma najmniejszej szansy dotrzec do Hammerfest, choc nie byl to raczej najlepszy moment na tlumaczenie mu, dlaczego tak uwazam. W owej chwili nie byl w nastroju do uznawania czyichkolwiek racji. Mialem nadzieje, ze to sie zmieni juz wkrotce po odbiciu od Wyspy Niedzwiedziej.

Zszedlem po zgrzytajacym metalowym trapie - jego kolka, na stale zablokowane przez rdze, tarly z niemilosiernym piskiem przy kazdym ruchu "Rozy Poranka" - i ruszylem [link widoczny dla zalogowanych]
wzdluz kamiennego molo. Maly traktor i maly ratrak - wyladowane z pokladu rufowego kutra jako pozycja numer trzy i cztery - zaopatrzone byly w sanie i teraz wszyscy, od Heissmana w dol, pomagali ladowac na nie sprzet i zapasy, by przeciagnac je do barakow lezacych na niewielkiej skarpie nie wiecej niz dwadziescia jardow od miejsca, w ktorym molo laczylo sie z brzegiem. Nie tylko pomagali, ale robili to z ochota; kiedy temperatura wynosi pietnascie stopni ponizej zera, nikt nie jest sklonny ulec pokusie bezczynnosci. Towarzyszac jednej z partii zapasow, dotarlem do barakow.

W przeciwienstwie do molo baraki byly stosunkowo nowoczesne, a ich


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum addison rose Strona Główna -> Forum testowe Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin